Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/81

Ta strona została przepisana.
XV.

Dziwnym zrządzeniem losu, Paweł Leroyer spał snem ostatnim w pobliżu Zygmunta księcia de la Tour-Vandieu, brata księcia Jerzego.
Starzec spojrzał roztargnionym wzrokiem na będące już na ukończeniu roboty rozszerzenia grobu i udał się do biura pogrzebowego, gdzie podpisał kwity stwierdzające jego obecność na cmentarzu Montparnasse.
W dziesięć minut później wsiadłszy do karety, jechał do swego okazałego pałacu przy ulicy świętego Dominika, pałacu który odziedziczył po śmierci swojego brata Zygmunta zabitego w pojedynku, tegoż samego dnia, w którym doktór Leroyer stryj Pawła został zamordowanym przez Jana Czwartka na moście de Neuilly.
Była godzina dziesiąta rano.
Książę powstawszy z łóżka, wydał rozkaz kamerdynerowi ażeby zaprzęgano konie do powozu, i oznajmił iż nie będzie jadł w pałacu śniadania.
Następnie przeszedł do swego gabinetu pracy gdzie skreślił kilka wyrazów na ćwiartce papieru ozdobionej herbem, poczem wsunął ten list w kopertę, adresując:

„Panu Theifer

„Naczelnikowi oddziału policji

„w Prefekturze“.

Uczyniwszy to, schował kopertę do pugilaresu, wstał z krzesła, wziął kapelusz, rękawiczki i już miał wyjść, gdy zapukano do drzwi.
— Proszę wejść... — zawołał.
We drzwiach ukazał się młody mężczyzna, przybrany w grubą żałobę.
Przybyły młodzieniec mógł mieć około dwudziestu dwóch lat, mimo iż wydawał się znacznie być starszym. Biała cera jego twarzy i zaczerwienione powieki niepocho-