Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/812

Ta strona została przepisana.

— Nic prostszego pani — odrzekł młody doktór. Ostatni z żywych obrazów był przerażającym. Ta scena zabójstwa, wstrząsnęła pani nerwami, ztąd zawrót głowy i omdlenie. Często się to zdarza w teatrach, na przedstawieniach dramatów, w scenach bardzo wzruszających, dyżurni lekarze mają z tego powodu dużo zajęcia.
— Przypominam sobie: tak... w rzeczy samej — odpowiedziała śmiejąc się Klaudya. Ten obraz sprawił na mnie okropne wrażenie ale taka słabość musiała wszystkim wydawać się śmieszną?..
— Bynajmniej Pani... Z zemdleniem walczyć niepodobna!
— Z resztą wytłumaczyć to łatwo; dodała po chwili. Ten obraz mnie przeraził, bo przywiódł mi na myśl pewne wspomnienie...
— A szepnął pomimowolnie Moulin, Tak, mówiła Klaudya. Jednej nocy przed przyjściem na świat Oliwji, męża mojego wraz zemną, spotkała napaść na moście Londyńskim. Wracaliśmy z balu. Chciano ukraść moje brylanty, i gdyby nie opatrznościowe prawdziwe zjawienie się policyi, zostalibyśmy zamordowani i wrzuceni do Tamizy, bo stangret był w zmowie ze złoczyńcami.
— Ach! pani... zawołał Loriot, to tłómaczy najzupełniej dzisiejszy wypadek.
— Mogę więc już doktorze wyjść do gości?
— Owszem, ale przed tom wypij pani proszę szklankę zimnej wody.
— Przyniosę ją w tej chwili, — rzekł Moulin wychodząc szybko z pokoju.
— Droga mamo!.. — rzekła Oliwja, trzeba nieco poprawić twoje uczesanie głowy, czy chcesz abym ci przysłała naszą pokojówkę?