Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/818

Ta strona została przepisana.

jego brata, i kwit Cortticellego. Chciał wydrzeć mi te dokumenty, ażeby mnie obezwładnić, i na jego to rozkaz okradł mnie Jan Czwartek. Nikczemnik dał mi rano sto tysięcy franków, aby je odebrać wieczorem!... Księże da la Tour-Vandieu, miljoner, podlejszy niż zbrodniarz z profesji, a tytuł i majątek, wszystko mnie zawdzięcza.
Ale ostatnie słowo; jeszcze wypowiedzianem nie zostało!... Zobaczymy co mi odpowie jego książęca mość jutro skoro go odwiedzę na ulicy Pot-de-fer.


∗             ∗

O wpół do ósmej rano nazajutrz, Ireneusz wydawszy rozkaz ażeby interesanci jeżeli jacy się zgłoszę, oczekiwali na niego, wyszedł z domu, a wsiadłszy w dorożkę kazał się wieść na ulicę Notre-Dame des Champs.
Nie zastawszy odźwiernej w jej stancyjce, poszedł wprost na trzecie piętro i zadzwonił po kilkakrotnie do drzwi mieszkania Berty.
Niestety!... nikt nie odpowiedział!
Moulin przyłożył ucho do drzwi. Grobowa cisza panowała wewnątrz.
Ireneusz uczuł ściśnienie serca. Trwoga go ogarnęła.
— Ach! — zawołał z rozpaczą; — jakieś nieszczęście spotkało biedną dziewczynę. Wczoraj nie chciałem temu wierzyć, dziś jednak niemogę przeczyć rzeczywistości, widocznie popadła w zasadzkę.
Przygnębiony, trwogą, zeszedł na dół. Odźwierna była już w swojej stancyjce. Poznała zaraz Moulina.
— Wracasz pan od panny Berty? — zapytała.
— Tak, i jestem mocno zaniepokojony. Wczoraj wieczorem jak pani wiadomo, przysyłałem po nią dwa razy, aby ją zawieść tam gdzie na nią oczekiwano. Nie zastano jej, i teraz dzwoniłem do niej napróżno.