Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/819

Ta strona została przepisana.

— Bo niepowróciła. Dziś w nocy, otwierała tylko dorożkarzowi, któregoś pan przysyłał o pierwszej.
— Czy panią nie zadziwia ta nieobecność?
— Ależ tak, na Boga!... Nic nie rozumiem co się to znaczy? Pan przysyłałeś jednego tylko dorożkarza dziś w nocy?
— Jednego, ale przyjeżdżał dwa razy.
— Jakże się więc stało że inny przyjechał po nią przed umówioną godziną, i powiedział że jest przez pana przysłany po pannę Bertę?
— Przezemnie? — zawołał zdziwiony Moulin.
— Tak mówił. Przypominam sobie całą moją rozmowę z tym dorożkarzem. Wszedł nic do mnie nie mówiąc. Ja go więc zapytałam: „A do kogo to?“
„Na trzecie piętro, odrzekł, drzwi na wprost schodów, jestem przysłany po pannę Bertę Monestier, przez pana Ireneusza Moulin“.
— Powiedział pani dokąd ją ma zawieść?
— Nie pamiętam co mówił dalej. Uwierzyłam mu, odpowiedziałam: „Idź“ i poszedł.
— I panna Berta zeszła z nim na dół?
— W jaką minutę potem.
— A przechodząc koło pani, nic niemówiła?
— Nic. Zamknęła drzwi za sobą, i słyszałam że dorożka ruszyła prawie w tej samej chwili kiedy druga dorożka zatrzymała się przed domem, i drugi dorożkarz ten coś go pan przysłał wszedł aby mi powiedzieć toż samo co pierwszy.
— A tego pierwszego dobrze pani widziała?
— Tak jak pana widzę przed sobą panie Moulin.
— I jesteś pani pewna, że to był prawdziwy dorożkarz?
— Wyglądał na prawdziwego, ale zkąd mogę wiedzieć?