Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/839

Ta strona została przepisana.

dalej od niego, aniżelim sądził. Berta mi zginęła, a bez niej działać niemogę. Pan ją kochasz, masz pewność że jest godną twojej miłości. Połącz więc usiłowania swoje z mojemi aby ją odnaleść, by ją uwolnić.
— Gotów jestem na wszystko!... nawet na śmierć w jej obronie!... — zawołał młody doktór.
— Przyjmijcież i mnie do swojej współki, — ozwał się Piotr Loriot. Być może że i ja wam na coś przydać się mogę.
— Przyszło mi na myśl aby się zwrócić o pomoc w tym razie do mego przyjaciela Henryka de la Tour-Vandieu, — rzekł Edmund. — On jako wzięty adwokat i syn książęcy uzyskać może pozwolenie na dodanie nam do wyśledzenia zręcznych policjantów przywykłych do tajemniczych poszukiwań w Paryżu.

IV.

— Jakkolwiek wierzę w stosunki i wpływy pana de la Tour-Vandieu, odrzekł Moulin, lecz wątpię by nam mógł coś dopomódz w tej sprawie; dlatego proszę ażebyś pan o tem wszystkiem przed nim zamilknął.
— Rozumiem dobrze myśl pańską, wtrącił Piotr Loriot i robię uwagę że to co jest niemożebnem dla żadnego z was obu, mnie jaknajlepiej udać się może.
— Tobie mój stryju?
— Tak, mnie... Posłuchaj. Mam silne poszlaki co do uprowadzenia panny Monestier, wizyta mojej dorożki i mojego Milorda. Wspomnijcie, że tenże mój powóz ukradziono mi na ulicy de l’Ouest, to znaczy o kilka kroków od ulicy Notre dame des Champs. Widocznie obawiano się dokonać tej nikczemności w wynajętej dorożce, woleli więc w tym razie posłużyć się ukradzioną.