Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/856

Ta strona została przepisana.

— I to obmyśleć natychmiast!,, dodał z naciskiem Théfer. Pani popełniła błąd wielki zachodząc tu do mieszkania pana de la Tour-Vandieu.
— Błąd... a w czem? zapytała.
— Racz pani posłuchać. Jan Czwartek poznał panią lecz nie wie że jej wspólnikiem był książę ukrywający się obecnie pod nazwiskiem Fryderyka Bérard. Gdyby mu więc przyszła myśl śledzenia pani, już by w tej chwili wiedział co w tej sprawie sądzić. Pomimo woli byłabyś pani wydała na pastwę księcia potężnemu wrogowi!
— To prawda! — przywtórzył Jerzy bledniejąc.

VIII.

— Trzeba więc natychmiast, ciągnął dalej Thefer opuścić księcia mieszkanie, ażeby zmylić poszukiwania Jana Czwartka i Moulin’a.
— Gdzież więc mam się przenieść?
— W najodleglejszą dzielnicę miasta, to jest do Batignolles. Niech wasza książęca mość powiadomi odźwierną że wyjedża na kilka tygodni, i zobowiążę ją datkiom by pilnowała pozostawionych tu rzeczy. Trzeba się zająć jak-najśpiesznej wynalezieniem lokalu, i nie przebierać, bo czas nagli. Dziś wieczorem trzeba opuścić te strony, bacząc pilnie by nikt nie śledził. Pani zaś ośmielę się dać jedną radę, zamknij pani dom, i bądź gotową do wyjazdu. Ja ze swej strony będę poszukiwał Czwartka. Niech książę dziś jeszcze powiadomić mnie raczy o swojem nowem sechronieniu.
Po tych słowach pożegnawszy się Théfer miał już wychodzić. Ode drzwi wrócił się jeszcze.
— Radzę waszej książęcej mości nie widywać się wcale z panią Dick-Thorn dodał. W razie potrzeby ja będę służył chętnie za pośrednika.