Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/859

Ta strona została przepisana.

— Moja miesięczna zapłata? powtórzył zdziwiony Moulin.
— Tak! — Jestem bardzo zadowolona z twej służby, ale mimo to, rozstać się musimy. Niespodziewane okoliczności zmuszają mnie do opuszczenia Paryża. Odjeżdżam jutro wraz córką do New-Yorku, dokąd mnie powołują interesa familijne. Pozostanę co najmniej przez rok w Ameryce i niemogę nikogo tam z sobą zabierać, jak niemniej pozostawiać tu bez użytecznej mi służby. Dla tego więc oddalam wszystkich.
Zapowiedź tego wyjazdu, zatrwożyła Moulin’a. Spostrzegł w tej mierze powód przestrachu jaki sprawił Klaudyi Jan Czwartek, i zrozumiał niemożebność powstrzymania tej kobiety od ułożonej przez nią podróży.
Wszystkie plany naraz mu się pogmatwały.
— Bardzo mi się podoba u pani, wyszepnął lecz powód który panią skłania do wyjazdu zapewne ważnym być musi.
— Obliczyłam ile jestem winną mej służbie, odparła Klaudja zwracając na inny przedmiot rozmowę. Proszę im zapłacić. Oto jest potrzebna suma na zaspokojenie, do jakiej dołączam dla każdego z nich, małą gratyfikację. Zatrzymuję tylko moją pokojówkę Elżbietę. Niech wszyscy opuszczą dziś przed wieczorem mój dom.
— Dobrze pani. Czy będę mógł zaraz oddalić się po wypełnieniu polecenia?
— Możesz.
W godzinę potem służba opuszczała swoje dotychczasowe stanowisko. Ireneusz sprowadził dorożkę, umieścił w niej swoje rzeczy, a wsiadając wydał rozkaz woźnicy tak głośno ażeby być słyszanym przez służącego Franciszka.
— Wynajmuję ci na godzinę; zawieść mnie na stacyę drogi żelaznej prowadzącej do Vincennes.
Miał zamiar udać się na plac Królewski, lecz przyszło