Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/86

Ta strona została przepisana.

— Dziękuję ci ojcze, za pozostawienie mi wolnej woli.
W kilka dni po tem Henryk wystąpił raz pierwszy przed sądowemi kratkami, i tak wymową jak i młodzieńczym zapałem zwrócił na siebie ogólną uwagę.
Winszowano księciu tak świetnego rozpoczęcia karjery przez syna.
— Posiadasz zdolnośćci, to rzecz pewna, rzekł obojętnie, — ale do czego to doprowadzi? Co chcecie dodał, jest to dziwak i oryginał.
W chwili gdy widzimy Henryka wchodzącym do gabinetu przybranego ojca był on pięknym w całym znaczeniu młodzieńcem.
Szczupły średniego wzrostu, o bladej cerze posiadał jakiś urok kobiecy. Bujne jego jasno blond włosy, kędzierzawiły się z lekka po nad czołem, a duże, błękitne jego oczy, jaśniały niezamąconą łagodnością.

XVI.

Jedwabisty puch jego jasno blond brody, okalał harmonijnie kontury oblicza.
To znalezione dziecię, przyjęte jako sierota do przytułku przedstawiało skończony typ „Dżentlemena“ z najczystszej arystokracji.
— Uważam, że mocno pobladłeś Henryku, czy nie jesteś słabym? Zapytał go książę.
— Bynajmniej, ojcze, lecz pracowałem dzień i noc całą.
— Dla czego tak się nużysz nad siły?
— Potrzebowałem wystudjować całą księgę akt przed sprawą.