Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/861

Ta strona została przepisana.

Znając ustronne zakłady w których zbierali się nędznicy tego rodzaju, rozpoczął na ślepy traf poszukiwania.
Zostawmy go tam, a wróćmy do naszego rzezimieszka.
Wyszedłszy z domu pani Dick-Thorn, Jan Czwartek zaopatrzony w pugilares zawierający sto tysięcy franków, a w dodatku w sekretnej kieszonce testament księcia Zygmunta i pokwitowanie Corticellego, udał się na przedmieście Halles, aby zjeść cośkolwiek.
Uszedłszy jednak kilkadziesiąt kroków zatrzymał się nagle. Przyszło mu na myśl że z tak dobrze zaopatrzonym pugilaresem nie było bezpiecznie zapuszczać się w tak odludną dzielnicę. Udał się więc na ulicę Rébeval aby schować pieniądze u siebie w domu, a potem dopiero udać się na wędrówkę.


∗             ∗

Jan Czwartek czując pieniądze w kieszeni, nie umiał nigdy pokonać swoich zachcianek. Nieprzestraszał go żaden wydatek, przed żadnym się nie cofał. Nie dowierzając zatem swojej naturze, wsiadł w przejeżdżającą dorożkę i kazał się zawieść na ulicą Rébeval, gdzie niewidziany przez nikogo wszedł tylnemi drzwiami ażeby ukryć skarb zdobyty.
Tu dopiero siadłszy przy stole przypatrywać się zaczął pugilaresowi.
Nie wątpił on że w jego wnętrznościach kryły się banknoty, lecz nie przypuszczał aby ich ilość była tak znaczną, że stanowić by mogła majątek dla nie jednej rodziny.
Znalazłszy się w obec niespodziewanych skarbów wydał okrzyk radości. Rzeczywistość przeszła jego oczekiwania.
Drżącemi rękoma obliczał paczki banknotów a promieniające radością oczy o mało mu nie wyskoczyły z pod powiek.
— Sto tysięcy franków! — zawołał nakoniec ochrypłym od wzruszenia głosem; sto tysięcy franków — powtó-