uwijałem szczelnie paltot, aby się mógł pomieścić w skrzynce pod siedzeniem.
— W takim razie śledztwo jest konieczne, odrzekł urzędnik. Jakie są pańskie spostrzeżenia o których przed chwilą mówiłeś?
— Chciałbym to wszystko wytłumaczyć, lecz zdaje mi, że lepiej toby się udało gdy staniemy przed dorożką.
— A gdzie jest pańska dorożka?
— W podwórzu prefektury.
— Dobrze; zaraz tam idę.
Piotr Loriot zeszedł na dół, a urzędnik poszedł do naczelnika policyi.
Zastał go w gabinecie, przyjmującego protokuł od Théfera, odnoszący się do znanych fałszerny Dubeta i Terremonda, jacy zniknęli bez śladu.
W kilku słowach, komisarz wyjaśnił naczelnikowi powód swojej wizyty.
Théfer na wzmiankę o skradzionej dorożce zadrżał widoczne. Przyszła mu na myśl wyprawa zeszłej nocy. Mimo, iż wiedział, że wszelako ostrożności były zachowane, niemógł ukryć obawy.
— Właściciel dorożki, rzekł urzędnik, poczynił niektóre, spostrzenia, i pragnie je udzielić. Może nam one wskażą cośkolwiek. Ten człowiek czeka na dole z dorożką. Czy pan naczelnik zejdzie wraz zemną?
Wspólnik Jerzego de la Tour-Vandieu, czuł jak zimny dreszcz przebiegł mu po ciele.
— O jakiej dorożce oni mówią? — myślał niespokojnie. Kto jest tym sprytnym woźnicą? Z tej całej sprawy może wyniknąć dla mnie nieszczęście.