Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/884

Ta strona została przepisana.

— A zatem Klaudja Varni, wyszepnął, miała dobre przeczucie. Czy wypadek złączył tych ludzi?.. czy świadomość przeszłości?.. Kto wie? — Moulin, jako mściciel Pawła Leroger, zbliżyć się może do Jana Czwartka by w razie potrzeby przywołać go na świadka. Tak więc zbrodnia wykonana lat temu dwadzieścia, może wykryć zbrodnię popełnioną Wczoraj. Gdyby tak było, możnaby sądzić że jakaś piekielna siła sprzysięgła się przeciw nam!
Zajęty temi myślami wyszedł z ulicy Vinaigrieres i skierował się na bulwar Beaumarchais’ego, zkąd zaszedł na plac Królewski pod № 24.
— Czy zastałem w domu pana Ireneusza Moulin, znanej sobie odźwiernej, pani Bijon.
— Niema go w Paryżu; odpowiedziała, wyjechał.
— Od jak dawna?
— Od dwóch tygodni. Dostał bardzo korzyste zajęcie na prowincji.
— To dziwne...
— Dla czego?
— Dla tego że widziałem go wczoraj jadąc tramwajem, i ztąd niemogłem go zaczepić.
— Upewniam pana że to nie był on, ale ktoś do niego podobny. Gdyby przyjechał, stanęłby tutaj mając swoje własne mieszkanie.
— Wątpię ażebym się pomylił...
— Ależ tak jest... na pewno!
— Mocno żałuję że go nie zastałem. Miałem do niego pilne zlecenie od jednego z jego przyjaciół.
— Zechciej pan powiedzieć mi o co chodzi? Skoro tylko przyjedzie, powiadomię go o tem.
— Bądź więc pani tak dobrą i powiedz mu że Jan Czwartek czeka na niego.
— Jan Czwartek? powtórzyła zdziwiona. Nigdy nie