Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/885

Ta strona została przepisana.

wspominał o takim nazwisku. A gdzież mieszka ten pan Jan Czwartek?
— Na ulicy Vinaigrieres.
— Dobrze panie. Zapiszę to sobie dla pamięci.
Pożegnawszy odźwierną, Théfer nie wiele wiedział więcej jak przedtem. Stanął znów na roztajnych drogach, niewiedząc w którą udać się stronę. Nie był pewnym szczerości słów odźwiernej. Być może Ireneusz wynagrodził ją sowicie nauczywszy takiej odpowiedzi. Należałoby przypilnować domu, ale w obecnej chwili niemógł tego uczynić spodziewając się wizyty księcia de la Tour-Vandieu.
Zjadłszy cośkolwiek w restauracyi, wrócił do swego mieszkania, oczekując na zapowiedziane odwiedziny.
Około dziewiątej, zjawił się Jerzy. Théfer otwierając mu drzwi, zdumiony został zmianą zaszłą od wczoraj w jego fizjonomji.
Na pomarszczonych policzkach, mocne pałały rumieńce, a w oczach widniała rozpacz i twoga. Ten nędznik mógłby wzbudzić litość, gdyby nie budził odrazy.
— Czy książę zastosował się do mojej rady? zapytał agent po przywitaniu.
— Jaknajściślej; rzekł Jerzy, padając raczej niż siadając na pobliskie krzesło. Mieszkam obecnie w Batignolles, na ulicy św. Stefana pod 19 numerem.
— Bardzo dobrze; odparł Théfer. Niech książę nie wychodzi wcale podczas dnia, lecz za to wieczorem nie należy opuścić ani wizyty w pałacu przy ulicy św. Dominika. Mogłyby tam nadejść jakie ważne listy.
— Będę co wieczór regularnie; odmruknął Jerzy. Czy masz dla mnie coś nowego?
— Mam; i bardzo wiele. Rada pani Dick-Thorn co do mego pozostania w prefekturze była bardzo na czasie.
— Czyliżby przedsięwzięto śledztwo co do pożaru w Bagnolet? zapytał głucho pan de la Tour-Vandieu.