Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/887

Ta strona została przepisana.

— Pragnąłbym tego; odparł Jerzy, ale jak widzę o jednej rzeczy zapomniałś...
— O czem takim?
— Odźwierna domu przy ulicy Notre-Dame des Champs, widziała zapewne wychodzącą Bertę Leroyer, jeżeli nie zobaczy powracającej dziewczyny, gotowa powiadomić policję.
— A cóż to księcia może obchodzić? — Zniknięcie kokiety to fakt bardo zwyczajny, a tem zwyklejszy jeśli kobieta jest młodą i piękną. Posądzą ją że uciekła z kochankiem... Takie drobne tajemnice życia, zapominają się prędko.
— A jeśli Moulin będzie się starał wykryć prawdę?
— Ireneusza Moulin ja biorę na siebie.
Pan de la Tour-Vandieu, uspokojony nieco wolniej odetchnął.
Trzeba powiadomić panią Dick-Thorn, o zaszłych wypadkach, ciągnął dalej Théfer, aby się miała na ostrożności.
— Mam więc pojechać do niej?
— Tak bym uważał, jeżeli książę zmieni cokolwiek twarz swoją i nie wyjawi prawdziwego nazwiska.
— Będę u niej jutro.
Po tej naradzie, rozeszli się z sobą. Jerzy podążył do domu, a Théfer na poszukiwanie Jana Czwartka i Ireneusza. Wiemy że odnalezienie pierwszego nie łatwem było zadaniem, gdyż pohulanki zamiejskie zatrzymywały go po za obrębem Paryża.
W czasie pobytu swego w Asniéres, rzucał pieniądze pełnemi garściami. Po śniadaniu trwającem cztery godziny, zaproponował przejażdżkę łódką po stawie.
Projekt ten jednogłośnie przyjęto i dwiema obszernemi łodziami całe towarzystwo wyruszyło do Saint-Denis, gdzie miano zjeść obiad, kolację i śniadanie dnia następnego.
Między znanemi towarzyszami Jana Czwartka, znajdował się młody człowiek, nazwiskiem Mignolet, na którym wypchany pugilares starego rzezimieszka sprwaił silne wra-