Postanowił mieć się więc na baczności, nie wiedząc czyli ta osobistość, która była dla niego tak wstrętną, straciła już łaski zwierzchnika.
— O jakich zamilczeniach mówi pan naczelnik — zagadnął.
— O tych które się odnoszą do Théfera.
— Są one małoznacznemi. Notuję tylko moje spostrzeżenia z dokładnością i bezstronnością.
— Wierzę w to i właśnie ta okoliczność czyni pańskie raporta tajemniczemi. Pan wyjawiasz czyny, lecz zdaje się ukrywać swoje myśli. Dla czego pan niepowiesz otwarcie tego co się rzuca samo w oczy? naprzykład, że Théfer zaniedbuje się w pełnieniu obowiązków, że stał się ociężałym służbistą.
Strudzenie jest zapewne powodem jego opuszczania się. Pracował wiele, i jakkolwiek ta jego praca wzbudziła we mnie życzliwość wszak nie będę się wachał ani chwili wydalić go, skoro jego niezdolność zostanie mi wykuzaną.
Platade był chciwym sławy i miał wrodzoną zdolność do śledzenia.
Urząd tajnego agenta nie odpowiadał jego pragnieniom. Wolał rozkazywać, niż spełniać rozkazy.
Dochodzenie sprawy, trudności do przezwyciężenia, zawiłości do rozwiązania przyciągały go ku sobie.
Zazdrościł od dawna Théferowi, i miał chęć wielką zastąpić go w urzędzie.
Ostatnie słowa naczelnika zachęciły go do wyjawienia z czem się dotąd ukrywał.
Postanowił przeto zaniechać dotychczasowej ostrożności, a uderzyć zręcznie i śmiało, skoro tak dogodna zdarza się sposobność.
Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/916
Ta strona została skorygowana.