Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/917

Ta strona została przepisana.
XIX.

— W drażliwem położeniu stawia mnie rozkaz pana naczelnika, — odrzekł Plantadet. Nie radbym był szkodzić koledze a jednak wypada mi stosując się do jego woli, wyznać całą prawdę. Théfer rzeczywiście opuścił się w służbie od pewnego czasu. Zamiast duszą i sercem oddać się swojemu zawodowi traktuje nawet ważne sprawy z opieszałością i lekceważeniem.
Dziś nie jest on już agentem z powołania, ale tylko z rzemiosła. Ciesząc się zaufaniem i łaską zwierzchników, nadużywa swojego położenia.
Wie dobrze, iż z końcem miesiąca odbierze wyznaczoną pensję, a czy śledztwo prowadzone przezeń przyniesie należyty pożytek lub nie przyniesie, to jego mało obchodzi.
— Lecz panie... — przerwał sędzia, — gdyby Théfer tak myślał, byłby nie uczciwym.
— Niewiem panie sędzio jakie pojęcie o uczciwości ma pan Théfer. Mogę tylko upewnić że z kary godną opieszałością prowadzi śledztwo dorożki Nr. 13.
— Złóż mi pan dotykalne dowody, że działa na szkodę publiczną, ozwał się naczelnik, a wydalę go natychmiast.
— Otóż panie naczelniku, — począł Plantadet — śledziłem go krok za krokiem w przedsięwziętych poszukiwaniach i przyszedłem do wniosku, że nic sobie nie robił z tej całej sprawy, ale ją w najwyższym stopniu lekceważył!... Pytał się naprzykład tu i owdzie, czy nie zauważono w nocy z dnia 20 na 21 października dorożki opatrzonej trzynastym numerem? Wszak wiemy, że nikt niemógł jej widzieć ponieważ ci hultaje zalepili numery.
Było to więc pytanie na wiatr rzucone, pytanie tylko