Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/923

Ta strona została przepisana.

nie można też wymagać równej zawsze bystrości i niezmordowanych chęci.
Agent uczuł burzę w powietrzu, czuł zawieszony grom nad swoją, głową, ale niewiedział zkąd on nań uderzy.
Mimo to, nie stracił przytomności, a udając zdziwionego.
— Niemogę zrozumieć słów pana naczelnika, — odrzekł. Czyliż by moja władza odsądzała mnie od tylokrotnie dowiedzionej gorliwości?
— Gorliwość przypuśćmy, że pozostała taż sama. — odparł naczelnik, — lecz nie wspierana już przez bystrość spostrzeżeń i kombinacyj, żadnych nie wydaje rezultatów. Nie posądzam cię o złą wolę Théferze, lecz wyznać muszę, że twoje władze intellektualne chylą się ku upadkowi. Może po dłuższym wypoczynku wrócisz do pierwotnej siły.
— Czy wolno zapytać na czem pan naczelnik opiera swój sąd o mnie tak surowy?
— Na twoich własnych czynach.
— Na moich własnych czynach? — zawołał agent ze zdumieniem.
— Tak; ty sam wyrobiłeś u mnie takie o sobie mniemanie.
— Czy to ma się stosować do sprawy z dorożką № 13? zapytał z bezczelnością inspektor: Naczelnik poruszył głową potakująco.
— Otóż nagana jakiej się bynajmniej nie spodziewałem: — odparł ironicznie Théfer. Sumienie niemi nie wyrzuca, nie oszczędzałem się..! nie zaniedbywałem! Z narażeniem własnej osoby prowadziłem to śledztwo... Że rezultat nie jest pomyślny, mojaż to wina?
— Sądzisz więc, że sprawców niepodobna będzie wyśledzić?
— Wierzę w to... i jestem przekonany.
— Czyżeś dobrze szukał i śledził?