Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/929

Ta strona została przepisana.

nasz znajomy, Théfer. Zadowolony ze zdobytych wiadomości, spiesznie powrócił do domu.
Połączywszy się teraz z Ireneuszem Moulin i Edmundem Loriot.
W dniu, w którym wyżej opisane wypadki odbywały się w prefekturze, obaj ci młodzi ludzie kazali się zawieść do Montrenil. Było tak rano, że zaledwie poczęto otwierać sklepy.
Ireneusz kazał zatrzymać się przed winiarnią.
Właściciel witał szklanką wina nowo wchodzący dzionek.
— Czy nie zechciał byś mnie pan objaśnić — zapytał wchodząc Moulin — gdzie tu mieczka pan Richard?
— Ten dostawca drzewa?
— Ten, właśnie.
— Tam, na końcu tej szerokiej ulicy. Zobaczysz pan znak nad bramą. Dostarcza on drzewo wyłącznie do pieców wapiennych.
— Dziękuję panu.
— Czemże więcej służyć mogę?
— Pragnął bym się jeszcze dowiedzieć — czy pan nie znasz wypadkiem pewnego Prospera Gaucher?
— Prospera Gaucher? — powtórzył zamyślając się właściciel winarni. Nie panie — nie znam i mogę pana upewnić, iż po raz pierwszy słyszę to nazwisko.
— Dziękuję i przepraszam; wyszedł Ireneusz.
Wyszedłszy z winiarni, wrócili do dorożki i kazali się zawieść do składu drzewa.
Szeroko otwarta brama, pozwalała zajrzeć w głąb podwórza.
Z obu stron stały stosy nagromadzonych szczap i wiązek drzewa. W pośrodku wznosił się dom mieszkalny i kantor zamówień.
Edmund z Moulinem skierowali się w tę stronę.