Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/933

Ta strona została przepisana.

— No, to my go zobaczymy.
— Wątpię — odrzekł śmiejąc się woźnica. Zdaje się że to niemożebne.
— A dla czego — zapytał Edmund z widoczną obawą.

XXII.

— Dla tego, że Prosper Gaucher nie żyję — odrzekł woźnica. Jeżeli można wierzyć pogłoskom spalił się żywcem wraz ze swoją służbą, gdyż żadnego odtąd niewidziano.
— Spalił się żywcem? — wyszepnął doktór zaledwie dosłyszanym głosem.
— Gdzież to miało miejsce? Opowiedz nam wszystko.
— W jego własnym domu.
— W domu na płaskowzgórzu?
— Tak panie; tam gdzie złożyłem drzewo. Możnaby powiedzieć, że je obstalował na to umyślnie aby się przy nim upiec.
Edmund z Ireneuszem do najwyższego stopnia zatrwożeni, nie wiedzieli już o co pytać.
— Kiedyż miał miejsce ten wypadek? — zagadnął po chwili drżącym głosem Moulin.
— W dniu dokonanej odstawy drzewa. W nocy, z dnia 20 na 21 Października.
— Boże! — zawołał Loriot, czuję że mi się mięszać w głowie poczyna!
— Odwagi! — rzekł pocieszając go Ireneusz. Nic jeszcze nas nie upewnia, że zbrodnia dokonaną została.
A zwracając się do zdumionego woźnicy;
— Czy niewiadomo ci mój przyjacielu do kogo należał ten dom? — zapytał.
— Niewiem; ale o tem dowie się pan w Bagnolet.
— Którędy najbliższa tam droga?