ziono w omdleniu w dniu 21 Października z Bagnolet i umieszczono na łóżku pod 8 numerem żyje jeszcze?
— Za chwilę będę służył panom odpowiedzią, — odrzekł uprzejmie urzędnik, ponieważ wprzódy muszę przeszukać w księgach.
Tu, wielkich rozmiarów regestr położył przed sobą.
Głęboka cisza zapanowała na sali. Tylko numer przewracanych kartek przerywał ten spokój grobowy.
Obaj młodzieńcy nieprzytomni z trwogi, czekali na jego słowa jak na wyrok śmierci.
Nakoniec urzędnik przemówił.
„Sala świętej Anny, łóżko № 8. Chora żyje“
Któż zdoła opisać radość biednych przyjaciół Berty? porównać tylko można to ich uczucie do uczuć skazańca któremu w godzinę śmierci przynoszą ułaskawienie. Nie byli w stanie przemówić ani słowa, ale w ich spojrzeniu wyczytać można było nieograniczoną radość i nadzieję.
Edmund przemówił pierwszy ochłonąwszy nieco z wrażenia.
— Serdecznie panu dziękujemy za dobrą nowinę. Ale nie koniec na tem. Czy nie raczył byś nas pan objaśnić jaki jest stan zdrowia chorej?
— Nie umiem panu udzielić żadnych szczegółów w tej mierze, a dla spóźnionej pory i widzenia się z nią odmówić jestem zmuszony. Jutro z rana, zgłoście się do mnie panowie, a mimo że to nie jast dzień odwiedzin, sam poprowadzę panów na salę. Zechcesz mi pan jutro podać nazwisko nieznajomej i miejsce jej zamieszkania.
— Najchętniej! — odparł doktór. Jutro się stawimy.
— Czy panowie życzą sobie zabrać chorą?