Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/956

Ta strona została przepisana.

— Potrzeba do tego jakiego prywatnego ekwipażu, bez numeru.
— To niepodobna! — nieznam nikogo takiego z resztą użyty ku temu woźnica, zdradziłby nas niezawodnie.
— W takim razie jeszcze jeden pozostaje nam środek...
— Jaki? — mów prędzej stryju.
— Przewieść ją na zwykłym wózku wieśniaczym.
— Jak też można robić taką propozycję moj stryju?.. zawołał z oburzeniem Edmund, wszak wiesz że dziewczyna jest między życiem a śmiercią!
— Nie widzę w tem nic niebezpiecznego, nic... nic coby jej stan zdrowia pogorszyć mogło i mimo twojego oburzenia. obstaje przy swoim. Można bardzo wygodnie na wiązkach słomy ułożyć materace i przewieść ją jak w łóżku.
— Znakomity projekt!.. zawołał Ireneusz. Tym sposobem zatracilibyśmy za sobą ślad wszelki; myślano by że pannę Bertę wywozi się na wieś. Ale zkąd wziąść takiego wózka?
— To już rzecz moja; nie troszczcie się o to. Wszystko będzie urządzone z całą przebiegłością i sprytem. Upewniam was że nie wystąpię w moim dorożkarskim ubraniu. Ustroję się odpowiednio do okoliczności. Będę wieśniakiem w każdym celu, takim jakiego tylko okolice Paryża dostarczyć są w stanie.
— Ha! ha! mój stryju, zaśmiał Edmund, nowe w tobie odkrywam zdolności. Nigdy nie przypuszczałem że nam tak wybornie poradzisz.
— Widzisz mój chłopcze, że nienależy wątpić o moich przymiotach, doświadczenie nauczyło mnie rozumu. Ale wracajmy do rzeczy. O której godzinie każecie mi się stawić przed szpitalem?
— O pierwszej w południe.
— Zgoda; będę punktualnie. Do widzenia moi kochani. Trzeba jechać trochę na miasto.