Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/959

Ta strona została przepisana.

niejsze zlecenie, do którego święcie zastotować się trzeba.
— Ach! panie doktorze... możesz pan na mnie rachować!
— Skoro wyjdziesz na miasto dla zakupienia żywności jest bardzo możebnem że pytać się ciebie będę u kogo służysz teraz i co robisz?
— To prawda, ludzie są tak ciekawi!..
— Otóż odpowiedz im na to stanowczym głosem że usługujesz pewnej wiekowej chorej pani, która przybyła ze wsi;
— Dobrze panie.
— I niezapominaj, że nikt w świecie, ale to nikt!.. oprócz mnie i pana Ireneusza Moulin nie powinien wchodzić do powilonu ani do ogrodu. To miałem ci zalecić najsurowiej.
— Niech pan będzie spokojnym i liczy na moją sumienność.
— Ufam ci w zupełności. A teraz uporządkuj wszystko i oczekuj tu na nas.
Tu Edmund z Ireneuszem wyszli z pawilonu.


∗             ∗

Pozostawiwszy Théfera śpiegującego nowego inspektora Plantada, aby się dowiedzieć o jego mieszkaniu i następnie uniemożliwić mu dalsze poszukiwania.
Nie łatwa była to sprawa. Należało go śledzić z wielką ostrożnością, mając tak świeże dowody jego bystrości umysłu i przebiegłości.
To właśnie wzbudzało w Théferze nieznaną mu przed tem obawę, a nawet przestrach paniczny.
Zadziwiająca przezorność Plantada, była w rzeczy samej niebezpieczną. Będąc tylko tajnym agentem wynalazł