Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/961

Ta strona została przepisana.

było, zbyteczną na teraz stałaby się obawa. Lecz w jaki sposób o tem się dowiedzieć?
Théfer zaczął żałować teraz straconego stanowiska.
Dopóki był inspektorem publicznego bezpieczeństwa, mógł korespondować z pierwszorzędnemi agentami wielkich miast za granicą i zapytywać ich o wszelkie potrzebne mi wiadomości. Dziś zaś, z jakiego powodu mógłby się do nich odwołać. Marzyć o tem nawet nie było można!
Rozmyślając smutnie nad swoim losem zasnął na chwilę a i w śnie nawet prześladowała go mara przyobleczona w postać Plantada.
Wstał, o dziewiątej, a przeistoczywszy się ze zwykłą zręcznością w zamożnego mieszczanina udał się na ulicę Git-le-Coeur.
Po drugiej stronie ulicy, naprzeciw domu w którym mieszkał jego następca w urzędzie, znajdowała się mleczarnia.
Théfer tam wszedł, usiadł przy oknie, a odsunąwszy nieco wyżółkłą muślinową firankę, zasłaniającą szyby, kazał sobie podać śniadanie, W ten sposób mógł dobrze obserwować drzwi mieszkania inspektora.
Zostawmy go na straży, a zobaczmy co się dzieje w mieszkaniu człowieka który nie domyślał się wcale że jest przedmiotem tak nienawistnej obserwacyi.
Plantade był kawalerem i żył bardzo skromnie. Zajmował na trzecim-piętrze maleńkie mieszkanie składające się z dwóch pokoików.
Pierwszy kwadratowy do którego wchodziło się z korytarza, służył mu za jadalnię. Drugi był dla niego sypialnią i salonem a zarazem gabinetem pracy.
Nic skromniejszego po nad ruchomości tego maleńkiego mieszkania, jakie celowało prawdziwie flamandzką czystością.
Żelazne łóżko, stół nakryty wypłowiałym zielonym dywanem, drewniana czarno malowana szafa do książek, stary fotel, toaleta i cztery krzesła, oto całe umeblowanie.