Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/979

Ta strona została przepisana.

zdową i niewidziany przez nikogo wtoczył się wózek na dziedziniec wysadzany lipami.
Przywołana do pomocy Franciszka, ułatwiła zniesienie Berty i kwadrans potem spoczywało już dziewczę na wygodnym łożu książęcym.
Niemogła jednak zdać sobie sprawy z tego gdzie się znajduje i dla czego nie odwieziono jej na ulicę Notre-dame des Champs? Chciała zapytać o to otaczających, lecz Edmund nakazał jej milczenie.
Zastosowała się do poleceń ukochanego, a że ta podróż pomimo całej ostrożności utrudniła ją wielce, niebawem więc zasnęła.
Franciszka usiadła na straży przy łóżku, a Edmund z Ireneuszem zabierali się do wyjścia.
— Idziesz pan ze mną? — zapytał doktór Moulina.
— Idę, muszę dziś jeszcze być w Belleville.
— A gdzież się spotkamy?
— Tu, dziś wieczorem.
Powrócimy do Plantada którego zostawiliśmy oczekującego na powrót komisarza w jego kancelarji.
Zaledwie o szóstej wieczorem zjawił się on w swem biurze. Plantade przedstawił mu natychmiast swą kartę inspektorską i zażądał potrzebnych objaśnień.
— Nierozumiem czego panowie jeszcze żądać możecie, rzekł z oburzeniem komisarz. Wszakże złożyłem wam raport?
— Ale zbyt lakoniczny.
— Cóż mu brakowało?
— Najgłówniejszej rzeczy, to jest jasnego przedstawienia sprawy. Nic nie wiemy co się stało z kobietą znalezioną w kopalni?
— O ile sobie przypominam napisałem, że odstawiono ją do szpitala.
— Ale petrzebujemy wiedzieć do którego?
— Do szpitala św. Antoniego.