Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/989

Ta strona została przepisana.

— A naczelnik publicznego bezpieczeństwa?
— Zdolnym jest bez wątpienia, ale ma na głowie zbyt wiele interesów by się zajmować taką drobnostką. Jestem pewien, że za trzy dni najdalej zażądają moich usług na nowo. Powtarzam, że książę może spać spokojnie.
— Théfer jak widzimy był pewien swej sprawy i liczył na swoją szczęśliwą gwiazdę.
Zniknięcie Plantada, zaciemniło jeszcze bardziej sprawę dorożki Nr. 13. Były inspektor więc liczył, że nikt niewykryje tego, co jego następca wniósł z sobą do grobu. Słowem z jego punktu widzenia jednego tylko Jana Czwartka można się było obawiać.
Jerzy pragnący uspokojenia; podzielał zapatrywania się swego pomocnika.
— Cóż mi więc radzisz nadal czynić? — zapytał Théfera.
— Ukrywać się tak jak dotąd, dopóki Jan Czwartek nie przestanie być niebezpiecznym. Wtedy dopiero książę z podniesioną głową będziesz mógł wejść do swego pałacu przy ulicy św. Dominika.

XXXV.

Jerzy pożegnawszy byłego inspektora, wrócił do swego mieszkania na Batignoles. Théfer poszedł na służbę.
Około południa, nachodziwszy się po różnych hotelach które jak wiemy były teraz pod jego nadzorem, uczół głód i postanowił udać się do restauracji przy ulicy Verges ażeby tam zjeść objad.
Przechodząc przez plac Królewski pomyślał o mieszkaniu Ireneusza Moulin. W pierwszej chwili, chciał wstąpić