Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/990

Ta strona została przepisana.

do odźwiernej zapytać czy nie powrócił on ze wsi? Przypomniał jednak sobie, że poznałaby go bez przebrania, coby jego sprawie zaszkodzić mogło.
Na dwa kroki przed tymże domem spotkał listonosza, trzymającego kilka listów w ręku.
Instyktownie Théfer zatrzymał się nasłuchując.
Roznosiciel listów spotkawszy w bramie odźwierną, wymówił nazwisko Ireneusza Moulin, Thefer cofnął się i czekał.
Niezadługo wyszedł listonosz, a Théfer pospieszył za nim.
— Przepraszam, zapytał, czy pan niezostawił dla mnie listu pod 24 numerem? Jestem Ireneusz Moulin.
— Zostawiłem list z Hawru. Oddałem go odźwiernej.
— Dziękuję, zabiorę go natychmiast.
— Widocznie czuwa nademną Opatrzność, — rzekł Théfer z cicha teraz już będę o wszystkiem wiedział. Jeżeli Ireneusz jest w Paryżu, listu już nie zastanę u odźwiernej. Jeśli go niema, list będzie czekał i w takim razie mieć go muszę koniecznie.
Układając w myślach plan dalszego działania, zaszedł na ulicę Verges, my zaś połączmy się z Janem Czwartkiem którego chęć zobaczenia morza zapędziła do Hawru.
Posiadając sto tysięcy frankéw, czuł się bardzo szczęśliwym, ale myśl o nadchodzącej starości coraz częściej przychodziła mu do głowy. Znając siebie, wiedział dobrze że przetrwoni prędko cały kapitał jeżeli go gdzie nie ubezpieczy.
Postanowił więc mocno, zakończyć swoją karjerę złodziejską, a procent od stu tysięcy franków i to co jeszcze zamierzał wyzyskać od pani Dick Thorn i Fryderyka Bérard, miało stanowić jego utrzymanie.
Liczył wsrawdzie że połowę tych zysków wypadnie mu