Na dole oczekiwał powóz naczelnika. Rącze konie uniosły wszystkich trzech kłusem.
— Przedewszystkiem zwrócimy się do komisarza, — rzekł naczelnik.
Z tej strony Théfer nie obawiał się niebezpieczeństwa, nie znał komisarza, a komisarz jego. Pocieszał się obok tego myślą, że Berta śmiertelnie raniona przez księcia ujść nie mogła z pożaru.
Z tąd też w rzeczy samej nie zabłysł żaden promyk światła naczelnikowi.
Udano się do pana Servana, lecz i tam nie lepiej się powiodło.
Zwrócili się do szpitala św. Antoniego. Tam zrobiono im wyciąg z księgi:
Dziewczyna znaleziona w Bagnolet nazywała się Elżbieta Duchemin i mieszkała w Passy. Wypadek przypisywano jej ciekawości. Jej kuzyn Piotr Duchemin, zabrał ją w przededniu do siebie. Wszystko to niedoprowadziło do żadnego rezultatu.
Niezadowolony naczelnik wrócił do Paryża.
Théfer uszczęśliwiony, w duchu powtarzał:
— Szukajcie moi kochani, szukajcie!... Jestem pewien że nic nie znajdziecie.
Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/998
Ta strona została skorygowana.
KONIEC TOMU PIĄTEGO.