Należało naprzykład bez straty chwili, jak to już było jej zamiarem, opuścić dom zamieszkiwany, dotąd przez siebie, którego wygórowane komorne pochłonęłoby niebawem skromne jej fundusze.
Ale gdzie się udać?
Powrócić do Francyi? Pani de Nancey zaniechała już tego zamiaru. Coby robiła bez grosza w tym Paryżu, który olśniewała dawniej zbytkami? Z jakiego rodzaju pracy mogłaby żyć? Miałaby zostać jak dawniej nauczycielką, pod przybranem nazwiskiem ukrywając burzliwą przeszłość? lub iść w ślady: Jenny Ouvrière (Janiny wyrobnicy) zadowolonej zawsze — i kontentującej się małem?
Blanka nie miała żadnego powołania do tych zajęć, a zresztą, wiedziała dobrze, że wyrobnica której przez nawyknienie praca idzie łatwo, z trudnością zarabia zaledwie na skromne pożywienie!
Więc co robić?...
Przyszła jej myśl którą odepchnęła zrazu, lecz później w czyn zamieniła.
Dlaczegoby nie miała grać, znajdując się w Baden, w mieście gry?
Wiedziała jak Gregory wracał najczęściej do domu z pełnemi kieszeniami złota i banknotów, zyskanych niespełna w dwie godziny. Któż wie czy kapryśny los nie pozwoli jej, jeżeli już nie zdobyć sobie na nowo majątku, to przynajmniej zaopatrzyć się wśrodki pozwalające czekać bez obawy o jutro?...
Jakkolwiek chwiejna to była nadzieja, hrabina w przewidywaniu jej czuła się nieco pokrzepioną.
Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/118
Ta strona została skorygowana.