— Nie panie.
Bądź pani łaskawą powiedzieć mi przynajmniej, do jakiego użytku potrzebujesz tego laudanum.
— Cierpię od jakiegoś czasu na bezsenność... Otóż chcę użyć parę kropel opium, by snem pokrzepić nieco siły...
Tłomaczenie się, było uspakajające.
We Francyi, prawo, a przynajmiej przepisy policyjne zarządzające apteką, zabraniają stanowczo sprzedawać trujących substancyj każdemu, kto nie przedstawi formalnej recepty od doktora.
W Niemczech przepisy te nie egzystują, lub źle są strzeżone!
Kiedy autor tego opowiadania, wzięty przez prusaków w grudniu roku 1870, miał smutny zaszczyt być przewiezionym do Bremen jako zastaw, miejscowy aptekarz sprzedał mu laudanum bez najmniejszej trudności i nie zapytał go nawet na co takowy potrzebuje.
Pani de Nancey równie była szczęśliwą.
Aptekarz nie podniósł więcej tej kwestyi, nalał do flaszeczki ciemno-brunatnego płynu o cierpkiej sui generis woni, i zatkał, zapieczętował, przylepił etykietę, owinął w niebieski papier i podał ładnej swej klijentce, mówiąc:
— Pięć do sześciu kropel w szklance ocukrzonej wody, kładąc się spać. Mam nadzieję, że używszy tej dozy, będzie pani dobrze spała. Użycie większej ilości jest już niebezpiecznem, a całą flaszeczką można otruć sześć osób. Bądź pani zatem ostrożną...
Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/123
Ta strona została skorygowana.