W tem na ulicy pod oknami powstał szmer, najprzód niepewny i harmonijny, następnie wybuchnął w pieniach narodowej pieśni pruskiej, granej przez sześćdziesięciu wykonawców z tą cudowną zgodą i harmonią, która charakteryzuję instrumencistów niemieckich.
Muzyka badeńskich pułków, która co wieczór przed urzędową galanterya dawała rodzaj koncertu w pałacu, na prost sypialni dostojnej osoby, dowiedziała się w mieście, że tego wieczoru taż dostojna osoba jest na herbacie u ładnej kobiety na drugiem piętrze w podrzędnym hotelu[1].
Nieopodal zaś ztamtąd, jego ekscelencya, w kasku o czerwonej przepasce, w ciemnym uniformie, słuchał i uśmiechał się...
W chwili cofnięcia się w tył dla połączenia się w Berlinie z hrabiną de Nancey i wołochem Gregorym, jak również dla podążenia za nimy do Baden, Pawła i Alicyę pozostawiliśmy w Paryżu, gdzie ukrywali miłość swoją w willi zasłoniętej wielkiemi drzewami lasku Bulońskiego i gdzie głębokim oddychali spokojem.
Zdrowie młodej dziewczyny, wstrząśnione północnemi
- ↑ Historyczne.