To było nie do uwierzenia, nieprawdaż? A jednak było to jeszcze niczem, w porównaniu z nikczemnym i potwornym czynem, który nazajutrz, 4 września! miał popchnąć pobitą Francyę w przepaść!...
Tak jest, nazajutrz po klęsce, znaleźli się ludzie, mianujący się Francuzami, ludzie, którzy przywłaszczając sobie władzę, z której wiadomo jaki mieli zrobić użytek, skazali na pozbawienie praw rodzinę cesarską, rozwiązali ciało prawodawcze, ogłosili rzeczpospolitą, a siebie rządem obrony narodowej!
Historya, nieubłagana historya zachowa nazwiska tych ludzi! Wypadki szybko następowały po sobie: armja Fryderyka Karola rozbiła pod murami Metzu ostatnią armję francuzką.
Już białe i czarne punkciki włóczni ułańskich ukazywały się na drogach w okolicach Paryża.
Żelazna obręcz mająca na celu odosobnienie wielkiego miasta od reszty kraju, ściskała się szybko i niebawem spoić miała dwie swe kończyny.
Dnia 17 września otoczono stolicę zupełnie.
Paweł de Nancey nie mógł mieszkać podczas oblężenia w swej willi w lasku Bulońskim sprzeciwiała się temu logika militarna.
Wynajął więc przy ulicy Lille, blizko miejsca w którem przecina ulica Bac, wielki parterowy apartament, wychodzący na ogród.
Kazał tam przenieść niezbędne meble i zamieszkał z Alicyą, przekonany, że tymczasowe to mieszkanie dłużej nad kilka tygodni nie potrwa.
Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/158
Ta strona została skorygowana.