względnie znaczną, która mogła zapewnić mu nawet dobrobyt.
Wejście w posiadanie takiej sumy, było właśnie sposobnością, na którą oczekiwały złe narowy pana Georgy.
Zaopatrzony w mały swój skarb, wołoch postanowił urzeczywistnić bezwłocznie swoje marzenia o zbytkach i przyjemnościach.
Udał się do Niemiec, gdzie grał, wygrywał i pochlebiało mu mnóstwo wyzyskiwaczy i kurtyzanek szukających szczęścia w miejscach kąpielowych.
Ludzie ci uważali go dla pieniędzy, jako wielkiego pana. Raz powiedziała doń pewna ładna kobieta:
— Mnie się zdaje, że pan musisz być księciem podróżującym incognito!
Słowo to zadecydowało o jego przyszłości. Wytłómaczył sobie, że nic łatwiejszego jak przybrać tytuł księcia przy dobrej swojej minie i zrobić się tym Gregorym S... którego nikt nigdy nie widział i o śmierci którego nie wiedziano.
Myśl ta owładnęła jego umysłem z niesłychaną siłą. Pod jej urokiem nie miał ani chwili spokoju, w końcu uległ pokusie.
Wtedy gdy ukazał się w wielkich miastach europejskich świetny książę Gregory S... autentyczny i niezaprzeczony na pozór.
Jedna tylko księżna wdowa mogła była upomnieć się o to. Że zaś zamknięta w smutnem swem ustroniu, nie wiedziała co się dzieje na szerokim świecie, spokojnym się czuł zupełnie.
Resztę można odgadnąć.
Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/166
Ta strona została skorygowana.