Oto koniec artykułu zapożyczonego z „Gazety Kolońskiej.“
Sądowy kronikarz dziennika „Figaro dodaje:
„Gazeta niemiecka drukuje całe nazwiska, które my pierwszą tylko literą zaznaczamy. Mąż bowiem ofiary żyje, mieszka ciągle w Paryżu i jest człowiekiem należącym do najlepszego świata.
Hrabia de N... był sam przed kilku laty bohaterem sądowego dramatu, którego pamięć nie zatarła się jeszcze, a który się skończył uwolnieniem przewidzianem z góry.
„Pan de N... zabił żonę i jej kochanka, schwyciwszy ich na gorącym uczynku wiarołomstwa.
„W kilka miesięcy później zaślubił powtórnie kobietę rzadkiej piękności, która porzuciła go znowu, a wyjechawszy za granicę Francyi, zginęła tam w okropny sposób. Mieliśmy tedy słuszność twierdzić na początku, że ten reński dramat nie był niczem innem, jak rozwiązaniem dramatu czysto paryzkiego.
„Szczegóły podane przez „Gazetę Kolońską“ a dotyczące sensacyjnej tej sprawy, powtórzymy wiernie dnia każdego.“
Pan de Nancey blady jak śmierć, pożerał oczyma, artykuł ten aż do ostatniego wyrazu, poczem „Figaro“ wypadło z drżących rąk jego, padając na dywan.
Przywalony zdziwieniem, radością i zwątpieniem, Paweł był blizkim zemdlenia.
Blanka umarła, więc został wolnym! Wolnym! Byłoż to prawdą?
Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/205
Ta strona została skorygowana.