— Ależ to nie przykrość, to prawdziwe zmartwienie, miałeś słuszność. A jakże długo rozłączenie to trwać będzie?
— Najmniej trzy, a najwięcej pięć lub sześć dni.
— Trzy dni nawet zbyt długiemi mi się wydadzą. Kiedy odjeżdżasz?
— Dziś wieczór.
— Tak prędko!
— Im prędzej wyjadę, tem prędzej powrócę...
— Czy podróż tę przedsiębierzesz w celu zajęcia się naszem małżeństwem?
— Tak jest.
— Więc jedź bez straty czasu. Czy mogę uczynić ci jedno pytanie?
— Zapewne!
— Dokąd jedziesz?
— Do Niemiec.
Alicya zadrżała.
— Do Hamburga? zapytała żywo.
— Nie, do Kolonii.
— A ich czy nie odwiedzisz? — szepnęła młoda dziewczyna... — Nie uwiadomisz ich, że wkrótce już będą mogli nazwać mię córką jak dawniej?..
— Paweł zaprzeczył giestem.
— Nie umiałbym jeszcze pokazać się im w tej chwili... — odpowiedział — Odwiedzę ich wtedy, kiedy moja Alicya przed Bogiem i ludźmi zostanie hrabiną de Nancey... Bądź spokojna moje dziecię, tego dnia będą oni tutaj! Wieczorem hrabia zaopatrzony w akt ślubny i wszyst-
Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/213
Ta strona została skorygowana.