Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/229

Ta strona została skorygowana.

liła świecę, zgasiła lampę i skierowała się ku swemu gabinetowi tualetowemu.
Otwierając drzwi, zadrżała nagle i przystanęła nadstawiwszy ucha. Zdawało jej się, że słyszy dziwny szmer, czy hałas na parterze.


XXX.
Dobry Wilhelm.

Hrabina de Nancey bez ruchu, z wytężoną uwagą, wstrzymując całą siłą woli gwałtowne bicie serca, przekonała się niebawem, że nie było to złudzenie.
Dziwny i niepokojący hałas o którym wspomnieliśmy wyżej, dochodził do niej wyraźnie, pośród głębokiej ciszy nocnej.
Niepodobna było mylić się co do natury tego ciągłego skrzypienia, jakie wydawało żelazne narzędzie obracane na wszystkie strony w zamku.
Widocznie starano się otworzyć drzwi, albo dobranym kluczem, albo też jednym z tych żelaznych haczyków, które złodzieje przezwali słowikami.
Zatem cel nocnej tej wizyty zwłaszcza też z włamaniem się, nie był bynajmniej wątpliwy.
Blance nie zbywało na zimnej krwi. Dała tego świeży dowód.