Dobry Wilhelm osiągnąwszy cel swojej wyprawy, wydobył z kieszeni małą blaszanną manierkę napełnioną naftą, i rozlał szacowny płyn na prześcieradła i kotary łóżka. Eks-ułan robił to artystycznie, wyćwiczywszy się w tej sztuce podczas kampanii francuzkiej.
Chemiczna zapałka przyszedłszy w pomoc, sprawiła pożar, którego rezultat jest nam wiadomy.
Niemiec rzuciwszy nóż w płomienie, porwał topór i latarkę i począł gorliwie szukać hrabiny na parterze i w ogrodzie.
Po kwadransie bezowocnych poszukiwań, zrozumiał, że Francuzka ratować się musiała ucieczką i myślał już tylko o tem, by dopaść stacyi kolei żelaznej, gdzie postanowił wsiąść na pierwszy pociąg odchodzący do Monachium.
Niechcąc zajmować się dłużej tym nędznikiem, powiedzmy odrazu, że wszystkie wykręty jego wyszły na jaw; było bowiem trzech świadków, którzy stwierdzili przysięgą, że widzieli go wsiadającego do wagonu o trzy mile od Kolonii, w kilka godzin po spełnionej zbrodni, że skazanym został na śmierć i straconym, a powróćmy do Blanki Lizely, hrabiny de Nancey.
Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/236
Ta strona została skorygowana.