tek na żądanie wołocha w teatrze podczas pierwszego przedstawienia „Kur Kochinchińskich?“
— Czy pałac ten dawno sprzedany sir Edwardowi Cleveland? — pytała dalej.
— Nie ma jeszcze dwóch lat.
— Zapewne przez spadkobierców hrabiego de Nancey?...
— Nie, przez samego pana hrabiego de Nancey...
— Ah! — zawołała Blanka, nie zdolna zapanować nad wzruszeniem. — Więc nie umarł!...
— Wtedy kiedy dom sprzedawał, był żywy... — odrzekł odźwierny z uśmiechem, który miał znaczyć: Ta pani jest trochę głupia.
— Mój panie — przerwała hrabina — czy nie mógłbyś mi dać dokładnego adresu hrabiego de Nancey?
— Nie znam go bynajmniej...
— Pański chlebodawca będzie zapewne wiedział, zechciej pan posłać kogo zapytać się, a wielką wyświadczysz mi grzeczność.
Blanka powiedziała to, wsuwając delikatnie ludwika w rękę odźwiernego. Ten ostatni nie mogąc oprzeć się tak przekonywającej wymowie, skłonił się i poszedł ku pałacowi, zkąd po upływie kilku minut powrócił, mówiąc:
— Kamerdyner poszedł zapytać się sir Edwarda Cleveland... ten jednak nie wie zupełnie gdzie mieszka hrabia de Nancey... Wie tylko, że jest w Paryżu, bo spotkał go przed paru dniami... Zresztą, oto i pan wsiada do powozu, jeżeli pani życzy sobie z nim pomówić...
— Nie, nie — odparła żywo hrabina — nie ma potrzeby.
Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/243
Ta strona została skorygowana.