— Z bardzo właściwem... — odpowiedziała Blanka, uśmiechając się.
— Więc życzę pani powodzenia! A może byś pani chciała pójść pierwej do kabalarki, aby wiedzieć czego się trzymać?
— Nie, nie o to mi chodzi... W karty nie wierzę, ale za to ufam Kodeksowi.
— Ma się rozumieć! Kodeks, zapewne! Prawo przedewszystkiem! Ale karty nie zawadzą... Kabalarki uznane przecie przez rząd. Świadkiem panna Lenormand, która przepowiedziała przyszłość cesarzowi Napoleonowi I. Idź pani do kabalarki.
— Chciałabym poradzić się prawnika.
— Znam takiego i zapewniam panią, że lepszego nie znajdziesz... Pan Roch, z firmy Rocher Fumel... Ah! to spryt pierwszej wody!... były adwokat! On to załatwia zwykle moje interesa, gdy mam jaką za wikłaną sprawę. Kilka razy wyrwarł mię z ciężkich tarapatów. Tak, tak, to właśnie człowiek, jakiego pani potrzeba; on pani przyzna słuszność i przez niego będziesz miała prawo za sobą, jakiem uczciwa kobieta. Uprzedzam tylko panią, że go byle czem zbyć nie można, każe sobie dobrze płacić i ma racyę! Z tego żyje.
— Zapłacę co będzie potrzeba.
— To dobrze znasz się pani na rzeczy!... Lubię to... Nie cierpię sknerów... Czy pani pilno?...
— Bardzo pilno...
— Więc możesz pani zobaczyć się jeszcze dzisiaj z panem Roch... Skoro zaś dowie się, że to z mojej rekomendacyi, przyjmie panią jaknajlepiej.
Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/247
Ta strona została skorygowana.