Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/30

Ta strona została skorygowana.

Cóż się stało pomiędzy Alicyą a Pawłem wówczas, gdy tenże zamykając za sobą drzwi korytarza, przestąpił próg dziewiczego pokoju?
Pan de Nancey nie taił przed sobą, że miał popełnić czyn niecny, lecz tłomaczył go sobie przyczynami, które, przy zupełnym braku moralnego sensu jaki zazwyczaj spotykamy u tego człowieka, zdawały mu się łagodzić niezmiernie ohydę zamierzonej zbrodni.
— Kocham Alicyę nadewszystko w świecie! — mówił sobie, i to było prawdą. — Chcę poświęcić jej życie! Narażałem się bez wahania na sądy trybunału i galery, li tylko dla tego by wszelkie zachować pozory względem tego dziecka, by uwierzyła w to iż prawnie należeć będzie do mnie. Przypadek zdziałał że stało się inaczej... Przybycie Lebel Givarda zniweczyło moje plany! Czyż to moja wina? Alicya kocha mnie równie silnie jak ja ją... Szczęśliwą może być tylko szczęściem jakie ja jej przyniosę... Trzeba zatem, aby, kiedy żoną być nie może, została przynajmniej moją towarzyszką... Trzeba aby wyjechała ze mną, chcąc jednak nakłonić ją do tego, mam tylko jeden sposób... Kiedy nie będzie mogła w żaden sposób pozostać w tym domu, pójdzie za mną... Czuję ile łez popłynie ze słodkich tych oczu, lecz wiem, że niebawem uda mi się osuszyć je potęgą mojej miłości...
Wszedł.
Świece w dwóch kandelabrach umieszczone na kominku, oświecały pokój.
Młoda dziewczyna, siedząc z otwartą książką na kolanach, której nie czytała, oczekiwała w niespokojnem zamyśleniu.