niepokój zamącił tę ciszę, jaka zajaśniała na burzliwym horyzoncie hrabiego.
Alicya zaczęła mizernieć i z sił opadać. Nie narzekała wprawdzie na nic, lecz najobojętniejsze oczy nawet dostrzedz były w stanie tej zmiany, bo z każdym niemal dniem wyglądała gorzej.
Pan de Nancey poradził się doktora z Roscoff, któremu nie brakowało ani wiedzy, ani rozumu, ani doświaczenia. Ten zaopiniował, że wyraźnej oznaki choroby w organizmie nie ma, lecz że morskie powietrze za ostrem było widocznie dla delikatnej kompleksyi młodej dziewczyny.
Paweł zrobił natychmiast postanowienie.
Pewnym był prawie, że pan Laféne zaprzestał już oddawna swych poszukiwań. Postanowił zatem przywieźć Alicyę do Paryża, i ukryć tam swe szczęście tak jak dawniej byłby się nim chełpił przed całym światem.
Postanowił strzedz swojej kochanki tak, jak skąpiec strzeże skarbu.
Przed wykonaniem jednak tego zamiaru, potrzebował załatwić się z interesami.
Pragnął, aby nic w obecnem życiu, nie przypominało mu przeszłości.
Napisał więc do pewnego agenta, by mu się postarał o nabywcę pałacu przy ulicy Bulońskiej, by się zajął wyprzedażą mebli, obrazów, i przedmiotów sztuki przyozdabiających pałac, oraz by do Tattersallu wysłał konie i powozy.
Po uskutecznieniu tego wszystkiego, opuścił Bretaniję z Alicyą, ulokował tymczasowo dziewczynę w małym odosobionym domku w Bois-Colombes, sam zaś dojeżdżał
Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/44
Ta strona została skorygowana.