Zapuszczenie brody i opalona cera wskutek działania wiatrów bretońskiego pomorza, zmieniły go tak na pozór, że dawni przyjaciele widząc przejeżdżającego konno lub karetą, nie byli pewni tożsamości jego osoby. Gdy zaś odbierał ukłon od kogoś, zwykł był go oddawać z zimną grzecznością i zdziwioną miną człowieka, którego biorą za kogo innego.
Niebawem zaczęto powtarzać sobie, że w Paryżu zjawił się gentleman niezmiernie podobny do hrabiego de Nancey.
Jedni zaprzeczali podobnemu mniemaniu.
Inni zaś utrzymywali, że szlachcic ów był rzeczywiście panem de Nancey, lecz dla nieznanych przyczyn nie dał się poznać i żył tajemniczo w ukrytem mieszkaniu.
Wreszcie, po upływie jakiegoś czasu przestano zajmować się nim zupełnie.
Czytelnicy nasi przypominają sobie zapewne ostrożności, jakie ksiądz Carlos Hevrera kazał zachować Lucianowi de Rubempré dla uchronia żydówki Estery od miłosnych nagabywań bankiera Nucingeu.
Paweł de Nancey zachował podobne ostrożności w celu ustrzeżenia Alicyi przed ciekawością paryżan.
Jeżeli wyjeżdżał z nią na spacer odkrytym powozem nad brzeg jeziora, lub w cudowne okolice miasta, czynił to wieczorem, wówczas gdy blade światło księżyca zastępowało gorące promienie słoneczne.
Czasami prowadził ją do teatru, lecz umieszczali się wtedy w zasłoniętej loży. Młoda dziewczyna przychodziła z nim pod rękę, z twarzą zakrytą gęstą woalką ko-
Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/48
Ta strona została skorygowana.