Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/49

Ta strona została skorygowana.

ronkową, opuszczali zaś salę przed końcem widowiska, by nie znaleźć się w tłumie.
Zdrowie Alicyi ustalało się niezmiernie szybko, dziecięca wesołość jej charakteru powracała stopniowo z dniem każdym. Spojrzenie jej pozbywało się smutku, w uśmiechu nie było śladu melancholii. Miała lat siedemnaście... Kochała... i była kochaną...
Pan de Nancey ze swej strony czuł się nad wyraz szczęśliwym.
Czy jednak względne to szczęście, ten głęboki spokój nie przypominają ciszy poprzedzającej najgwałtowniejsze wstrząśnienia w naturze, owe przelotne nawałnice równikowe, które gdy przejdą po nad horyzontem, pozostawiają zaledwie kamień na kamieniu?


VI.
Jego ekscelencya.

Wiadomo nam, że Blanka i Gregory po pojedynku, którego byliśmy świadkiem a który pociągnął za sobą tak straszne dla Alicyi następstwa, opuścili natychmiast Homburg, mając to głębokie przekonanie, że hrabia śmiertelnie raniony, nie odzyskał więcej przytomności.
— Gregory — rzegła Blanka do swego lubego, podczas gdy siła pary unosiła ich w kierunku Berlina — dzięki tobie, jestem wdową! Ty wiesz czy ja ciebie kochałam!...