Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/93

Ta strona została skorygowana.


XII.
Rywalki.

Szczęście przechyliło się znowu na stronę wołocha. Zwolna powetował sobie straty wczorajsze. Miał znakomity humor i nucił sobie wesoło motyw z Kur Kochinchińskich.
Przystanął na chwilę do zapalenia cygara, przy czem płomień zapałki rzucając blask na twarz jego, pozwolił pani de Nancey przyjrzeć, się i widzieć na niej wyraz zadowolenia.
— Idzie tam! — szepnęła zdradzona — kobieta — szczęśliwa miłość przekształciła go zupełnie!
Gregory nie domyślając się, że jest szpiegowanym, lekkim i swobodnym krokiem udał się ku hotelowi Bawarskiemu.
Hrabina podążyła za nim.
Sługa hotelowy palił przed bramą olbrzymią glinianą fajkę, umizgając się z niemiecką galanteryą do francuzkiej pokojówki.
Wołoch zbliżył się do nich i zapytał o numer mieszkania, gdzie prawdopodobnie był oczekiwanym.
— Pan zapewne jest tym anglikiem, który miał przyjść wczoraj wieczór? — zapytała służąca, z bezczelnym uśmiechem.
— Ten sam odpowiedział Gregory.
— No, to zaprowadzę pana.