rozwiązaniu dramatu, którego ofiarą stał się brat ukochany, wielkie łzy popłynęły z jej oczu.
Ze sercem, przepełnionem goryczą, poszła wolno do pokoju, którego okiennice ciągle teraz były zamknięte i w którym dzień i noc paliła się lampka srebrna, zawieszona u sufitu na trzech srebrnych łańcuszkach. Był to pokój Fryderyka i tu go przyniesiono po śmierci. Paula drżącą ręką otworzyła drzwi, zatrzymała się na progu i zaczęła głośno płakać, po chwili weszła i padła na kolana przed portretem brata. Ze złożonemi rękami przed tą podobizną, której szlachetne a dumne rysy, łagodne spojrzenie i miły uśmiech przypominały wszystkie radości dzieciństwa, dostała silnego ataku nerwowego, rozpaczała, przyzywała cienie zamordowanego, przemawiała najczulszemi słowami, jak gdyby martwe płótno mogło ją słyszeć, jakby jej było w możności odpowiadać...
Fox, chart wielki, popielaty, wierny ongi przyjaciel Fryderyka, wsunął się za Paulą niedostrzeżenie. Słysząc płacz i jęki swojej pani, inteligentne zwierzę zawyło głośno, a ponura ta skarga, odbiła się jak echo śmierci w ciszy nocnej.
— O! mój bracie — wykrzyknęła Paula, bliska obłąkania. — Co ty zrobiłeś temu nędznikowi, że cię tak podle zamordował? Nie!.. ty nic mu nie zrobiłeś. Odebrał ci życie dlatego, aby cię obrabować!...
Nagle zatrzymała się, jakby uderzona jakąś myślą i mówiła dalej:
— Aby cię obrabować?.. Ciebie, który miałeś zawsze woreczek otwarty i rękę gotową do dawania! To niepodobna!.. Przyczyną zbrodni była nienawiść i zemsta, ale nie kradzież...
Znowu się zatrzymała i z okiem błędnem, jakby nieprzytomna, powtarzała:
— Zemsta? nienawiść?... Ale któż mógł cię nienawidzieć? Kto chciał się zemścić nad tobą, który nikogo nie obrażałeś?... Nie, to nie nienawiść, to nie zemsta! A więc cóż takiego? Co za przyczynę mógł mieć ten zbir, którego sprawiedliwość skazała, a który się zaprzysięga, że jest niewinnym? Niewinny, a znaleziono przy nim dowody zbrodni... pugilares
Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/100
Ta strona została skorygowana.