na fotel, towarzysz jego umiał uszanować smutne milczenie starca. Nie czekali zbyt długo.
Najwyżej w pięć minut ukazała się przełożona. Na ustach miała uśmiech osoby, której dobrze się powodzi na świecie.
— Nasza kochana Edma uprzedziła mnie wprawdzie o bliskim przyjeździe pana — odezwała się do bankiera, podając mu rękę — ale nie spodziewaliśmy się go dzisiaj... Toż to panienka uszczęśliwioną będzie!... Jakże się ma pani Delariviére?
— Żona moja jest trochę cierpiącą... mała, nieprzewidziana niedyspozycja, odrzekł z pewnem zakłopotaniem.
Zakłopotanie to nie uszło wcale badawczego spojrzenia przełożonej, ale za wiele miała taktu, ażeby dać poznać, iż się czegoś niedobrego domyśla, dodała więc tylko z żywością:
— Nic to jednakże niebezpiecznego zapewne?
— Nie... niema nic niebezpiecznego... Fatyga jedynie długiej podróży nie pozwoliła żonie mojej towarzyszyć mi tutaj.. Bardzo żałuję, że nie mogła złożyć pani swego uszanowania i wyrazić wdzięczności za starania, jakiemi pani otaczała naszą córkę.
— Pójdę powiadomić Edmę...
— Niech pani pozwoli uprzedzić się przedewszystkiem, jakie są względem niej moje zamiary.
— Czy mi pan jej nie zabierze tylko?...
— Zabiorę, łaskawa pani, i to zaraz nawet.
— Trudno mi będzie oswoić się z jej odjazdem, szczerze pokochałam to ładne, serdeczne stworzenie, które wszyscy tutaj kochają... ale... spodziewałam się tego, że lada chwila przyjdzie mi ją utracić. Skończyła już edukację, skończyła ją, śmiało to mogę powiedzieć, świetnie... Niepodobna mi zatem, pomimo całej przykrości rozstania, nie pochwalać postanowienia pańskiego. Teraz tylko życia rodzinnego i światowego naszej Edmie potrzeba.
— Niech pani będzie łaskawa kazać ją poprosić.
Przełożona nacisnęła sprężynę dzwonka i poleciła przybyłej służącej wezwać Edmę.
Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/172
Ta strona została skorygowana.