Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/199

Ta strona została skorygowana.

Podczas przejazdu z Neule do Auteuil nikt nie odezwał się ani słowem, wszyscy troje pogrążeni byli w głębokiej zadumie. Pan Delariviére smutny był niezmiernie. Wyrzucał sobie, że nie miał siły oprzeć się życzeniom Edmy. Obawiał się zbytniego wstrząśnienia, niebezpiecznego może dla dziecka, którego znał wrażliwą naturę.
Dla siebie samego obawiał się także bolesnego wrażenia, jakie mu uczyni widok ukochanej kobiety, teraz nieboszczki, która go nie pozna, a w której uzdrowienie, pomimo wszystkich zapewnień doktora nie dowierzał jednak zupełnie. Edma obawiała się znowu, czy doktor nie zostanie głuchym na jej prośby i niewzruszonym na łzy, czy pozwoli zobaczyć jej matkę. Obawy Fabrycjusza były zupełnie innej natury.
— Wszystko jest możebne! — mówił sobie. — Wielkie wzruszenie wywołało warjację, wielkie wzruszenie może sprowadzić uleczenie. Homeopatja to moralna. Jeżeli na widok Edmy stanie się coś podobnego z Joanną, jeżeli odzyska zmysły, wszystkie projekta moje zostaną zniweczone, może na zawsze.
I przeklinał jednocześnie i silną wolę młodej dziewczyny i uległość dla niej starca.
Szwajcar otworzył bramę, przebyli pierwsze podwórze i znaleźli się w ogrodzie.
Ogród ten i zabudowania były, jak już wiemy, tak ładne i urocze, że nie mogły wzbudzać myśli ponurych.
Edma czuła jednakże, że jej się serce ściska, opanowało ją dziwne uczucie przestrachu; w piersiach jej tchu brakowało.
Dwaj panowie i młoda dziewczyna wprowadzeni zostali do salonu dla czekających gości, jaki już znamy, a dzwonek powiadomił Frantza Rittnera, że potrzebną jest jego obecność.
Przybył prawie natychmiast i zmarszczył brwi, spostrzegłszy Fabrycjusza w towarzystwie wuja i kuzynki.
W wilją, jak sobie przypominamy, ułożyli się, że Leclére przyjdzie sam jeden nazajutrz.
— Nasza obecność zadziwia pana — odezwał się żywo młody człowiek.
Doktor po przywitaniu odpowiedział: