— Utrzymujesz, że nie chcesz iść do Neuilly... to nie jest powiedziane dokładnie... domyślam się, że tam iść nie możesz.
Klaudjusz spojrzał zdziwiony na swojego interlokutora.
— Ja domyślam się nawet, co stoi temu na przeszkodzie — odezwał się Leclére. — Pobyt w departamencie Sekwany jest ci wzbronionym, bo jesteś pod dozorem policji.
— Ah panie, błagam cię, nie powtarzaj tego! — wykrzyknął marynarz, blednąc i czerwieniąc się na przemiany. — Na miłość boską, nie wspominaj pan nikomu o tem.
— Uspokój się, tu nikt nas nie może usłyszeć, a ja cię nie wydam z sekretu.
— Kto panu jednak powiedział o tem?
— Żeś był skazany na pięć lat więzienia za kradzież? Co cię to obchodzi. Jestem zdania, że każda wina odkupuje się dobrem prowadzeniem i że obowiązkiem jest każdego uczciwego człowieka podawać rękę pokutującemu grzesznikowi. Przeszkody, z powodu których dawałeś mi odmowną odpowiedź, potrafię usunąć. Za czterdzieści ośm godzin potrafię uzyskać ci pozwolenie przebywania w departamencie Sekwany, wziąwszy całą odpowiedzialność na siebie.
— Więc pan — mruczał Klaudjusz z oczami pełnemi łez — więc pan wiedział o mojem skazaniu, przypuszczał pan, że jestem podłym człowiekiem, a jednakże przyszedł pan do mnie.
— Przyszedłem w przekonaniu, że zaszła w tobie zmiana zupełna.
— Panie drogi, nie jestem wcale łajdakiem. Gdybyś pan wiedział, co to była za kradzież, za którą mnie skazano? Wolałbym umrzeć raczej, aniżeli dotknąć się cudzych pieniędzy. Wziąłem bułkę chleba, proszę pana, jedną tylko bułkę chleba, przysięgam panu. Zresztą są w sądzie papiery mojej sprawy, przeczytaj je pan, a przekonasz się pan, że nie skłamałem.
— Kodeks wojskowy jest bardzo surowy, znam go dobrze i pochwalam. Wina została popełnioną, potrzeba ją było ukarać. Pomimo to nie pogardzam tobą bynajmniej, czego dowodzi fakt, że przyszedłem do ciebie.
Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/263
Ta strona została skorygowana.