usiane bławatkami, stokrotkami i czerwonemi makówkami. Gaje, łąki, drzewa, wszystko kwitło prześlicznie.
Edma zapragnęła zebrać sobie bukiet,
Czółno przybiło do brzegu i wszyscy wyszli.
Fabrycjusz podał ramię pannie Baltus i szli oboje w milczeniu, trochę opodal, zachwycając się pięknością natury. Fox szedł trop w trop za nimi ze łbem spuszczonym. Fabrycjusz pierwszy przerwał panującą ciszę.
— Ah! — odezwał się nagle głosem, który usiłował nagle drżącym uczynić — jakże wieś jest piękną!.. Jakże szczęśliwie żyć można tutaj, w pośród tych łąk kwitnących i wód przezroczystych, nie słysząc nic, jak tylko bicie dwóch serc, żyjących jedno dla drugiego.
— Czy naprawdę lubiłby pan egzystencją podobną? — zapytała panna Baltus.
— Z całej duszy, proszę pani.
— Tak przez kilka dni może, dla każdego bowiem, kto przyzwyczajony jest do życia wesołego, wiejska samotność staje się rzeczą nieznośną.
— Mówiłem o samotności we dwoje...
— I to się także naprzykrzy.. gdy zapomniany świat upomni się o swoje prawa...
— Nie! — odrzekł z ogniem Fabrycjusz.
Panna Baltus potrząsnęła główką.
— Czy pani wątpi o tem? — zapytał Fabrycjusz.
— Nie wątpię o pańskiej dobrej wierze — odrzekła — ale nie dowierzam wytrwałości pięknych zamiarów pana, o jakich mówisz z takim zapałem... Rozkoszny widok, jaki nas otacza, zapala pana dzisiaj... jutro bodaj wesoły, hałaśliwy Paryż, odzyska pana zupełnie.
— A! — szepnął Fabrycjusz — jakże pani źle o mnie sądzi!|...
— Czy pewnym pan tego jesteś? — zapytała młoda dziewczyna.
— Czy pani nie wierzysz w to, że jedna godzina zdolną jest przerobić zupełnie człowieka? — Myślę, że to możebne, ale że do takiej przemiany potrzeba poważniejszych, niż piękny krajobraz powodów.
Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/265
Ta strona została skorygowana.