Ośm czy dziesięć stopni kamiennych prowadziło z bulwaru nad samą wodę. Z pierwszego wejrzenia Klaudjusz przekonał się, że pomieszczenie było jak można najdogodniejsze i że dostatecznem było wbić tylko kilka silnych pali dla przywiązania jachtu i innych statków. Wziął miarę, powrócił do parku i udał się do intendenta.
Lurent siedział w wielkim amerykańskim fotelu na biegunach i czytał „Petit Journal“.
— Aha! marynarzu — zawołał — gotowy jesteś do wyjścia.
— Czas co przegryźć i ruszyć w drogę...
— To prawda... idź do kredensu, gdzie dostaniesz co potrzeba, a ja pójdę przynieść ci pieniędzy na pierwsze zakupy.
W dwie godziny później Klaudjusz Marteau, posilony szklanką wina, zimnem mięsem i kawałkiem chleba, mając nadto dobrze wypakowaną kieszeń, wyszedł lekki jak motyl, wesoły jak ryba.
Udał się do Paryża, zaszedł najprzód do prefektury policji, gdzie zamienił paszport na kartę pobytu w departamencie Sekwany. Załatwiwszy się z tem, poszedł na wybrzeże, aby przypatrzeć się różnym statkom, poprzywiązywanym wzdłuż brzegu, ale nie znalazł nic godnego uwagi.
Pozostawmy go tutaj, a sami powróćmy do Pauli Baltus do Melun. Mówiliśmy w jednym z poprzednich rozdziałów, że młoda dziewczyna przez pierwszych kilka dni po wyjeździe Fabrycjusza do Nowego Jorku, zamknęła się wyłącznie w nowem swojem uczuciu. Reszta świata przestała istnieć dla niej. Ten stan zachwytu i egoistycznego lenistwa przy jej energicznej naturze nie mógł się jednak przeciągać zbyt długo.
Siostra Fryderyka przypomniała sobie niebawem o przysiędze, jaką złożyła pamięci brata, i zarumieniła się od wstydu i złości, pomyślawszy, że przez cały tydzień zapomniała o danem słowie, a morderca albo przynajmniej jego wspólnik żył tymczasem w zupełnem bezpieczeństwie.
Postanowiła rozpocząć zaraz zadanie, jakie dobrowolnie na siebie przyjęła. To jeszcze nie wszystko.
Od owej wizyty, jaką miała u siebie, Paula nie opuszczała swojej willi. Otrzymała już dwa listy od Fabrycjusza i bilecik
Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/313
Ta strona została skorygowana.