— A panna Edma?
— Panna także wyjechała...
— Razem z ojcem?
— Tego nie wiem, ale mi się zdaje...
— Jakto?
— Panna Edma pojechała rano, a pan Delariviére ze swoim siostrzeńcem wieczorem. Ale jeżeli pani życzy sobie zobaczyć się z panem Laurentem, intendentem, to może pani od niego czego się dowie.
— Naturalnie, moja panienko...
Paula zadzwoniła do bramy.
Ogrodnik otworzył i pełen szacunku dla osoby, przybyłej w tak pysznie zaprzężonym powoziku, polecił uprzedzić Laurenta, że jakaś piękna pani pragnie go widzieć.
Zaintrygowany ex-lokaj udał się natychmiast do Pauli, ale nie mógł jej nic więcej powiedzieć nad to, co już od służącej wiedziała. Jeden i ten sam fakt, był rezultatem podwójnej rozmowy. Córka Maurycego Delariviére nie znajdowała się w willi Neuilly, nie pojechała z ojcem, służba zaś nie wiedziała, gdzie się obecnie znajduje. Zagadka pozostała nierozwiązaną, a panna Baltus powróciła do Parc-des-Princes, zapytując się tak samo jak przedtem:
— Gdzie jest Edma?
Państwo Lefébre niecierpliwie oczekiwali powrotu Pauli. Oboje byli zdania, że jakaś tajemnica otaczała nieobecność, albo raczej zniknięcie Edmy. Chcieli zatrzymać Paulę do jutra, ale uparła się, aby zaraz powrócić do Melun. Ogarnęła ją jakaś dziwna atmosfera głębokiego smutku. Bardziej niż kiedykolwiek czuła swoją samotność i postanowiła zaraz nazajutrz rozpocząć poszukiwania, odnoszące się do tego jakiegoś nieznanego wspólnika mordu, spełnionego na jej bracie. Od tygodnia dochodziły ją najrozmaitsze wieści o egzekucji skazanego. Wiedziała, że jakaś podróżna obca kobieta dostała pomieszania zmysłów, ujrzawszy przypadkiem złowrogą tragedję.