— Zabierzemy — powiedział Grzegorz. — Niestety, proszę pani, to niepodobna.
— Dlaczego?
— Gdzież pomieścimy, gdzież kurować będziemy nieszczęśliwą?
— U pana, albo u mnie. Nie widzę żadnej w tym względzie przeszkody.
— Prawo zabrania tak dobrze mnie jak i pani trzymać w mieszkaniu osobę, mającą pomieszanie zmysłów.
— Kupisz pan jaki dom zdrowia, przeprowadzimy tam panią Delariviére i basta, i po wszystkiemu.
Grzegorz spuścił głowę i nic nie odpowiedział.
Parę sekund młoda dziewczyna dziwiła się jego milczeniu i zakłopotaniu, ale zaraz domyśliła się przyczyny.
— Otwieram panu kredyt nieokreślony... Tylko siejąc złoto po drodze, potrafisz dojść do celu. Kupuj pan dom zdrowia, mój bankier za pana zapłaci.
— Ależ to bardzo drogo będzie kosztować, proszę pani...
— Mniejsza o to... Ja jestem bardzo bogata...
— Będę pani posłusznym... Od jutra zajmę się poszukiwaniem jakiego zakładu do odstąpienia. Teraz musimy się dobrze co do wszystkiego porozumieć.
— To bardzo będzie łatwo.
Zdrowie pani Delariviére musi być najgłówniejszem zadaniem, nieprawdaż?
— Zapewne, skoro mam to przekonanie, że przez nią dojdziemy do nazwiska skazanego...
— Może w tym względzie bez niej się obejdziemy.
Paula poruszyła się zdziwiona.
— Jakto? — wykrzyknęła — co pan chcesz przez to powiedzieć? Wytłómacz się, doktorze!
— Zaraz, proszę pani, ale nie zaręczam za nic... Jest to tylko przypuszczenie moje, a nie żadna pewność.
Grzegorz opowiedział pannie Baltus w tem miejscu co słyszał od ojca o nadzorcy robót, pokaleczonym przy wybuchu miny.
Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/323
Ta strona została skorygowana.